Andrzej Grun
Grafik, historyk sztuki, publicysta
Recenzje
ID-002144.doc
 
1973--MM-DD
Wystawa rysunków
ANDRZEJA GRUNA
Klub Międzynarodowej Książki i Prasy
 
To nie jest zwykła wystawa rysunków. Nie dlatego, że sztuka Andrzeja Gruna jest intrygująca i niezwykłą. To nie jest zwykła wystawa, ponieważ artysta nie prezentuje nam wycyzelowanego, wymuskanego efektu swojej pracy. Andrzej Grun prezentuje nam warsztat. Pokazuje notatki graficzne, zarysy pomysłów, bruliony i szkice. Nie szukajmy tu więc dzieł skończonych, ponieważ artysta chce nam pokazać skojarzenia i inspiracje, które towarzyszą narodzinom grafik i rysunków.
Klasyczne linie greckich kolumn – te wszystkie wieńczące je zarysy architrawów, głowic i ślimacznic oraz ten sam rytm linii w metaforze (symbolu?) jakichś monstrualnych piszczałek nie istniejących organów. I jeszcze sznur przewleczonych przez piszczałki – surrealistyczny symbol… I jeszcze fotograficzny niemal portret…
To nie są skończone kompozycje – to są zapisy skojarzeń.
Ale w tym zawieszeniu, w tym jak gdyby urwaniu w pół słowa jest przecież taka skończoność i pełnia artystycznej wizji. Te rozszerzone oczy u dołu białego kartonu – i nic poza tym, tylko biel, puste miejsce na nasz domysł, to przecież także jakaś skończona, pełna wizja świata rysowanego przez Andrzeja Grun.
Artysta prezentuje nam warsztat - notatki do codziennej, gazetowej grafiki, ale także notatki do codziennego zapisu świata, jaki nas otacza. Ten pospieszny, nerwowy brulion jest przecież chwilami zapisem najautentyczniejszym, najlepiej zamykającym nerwowość i pośpiech naszego czasu.
I w tym właśnie miejscu lakoniczny szkic Andrzeja Gruna nabiera wymiarów skończonego dzieła. Piękno epoki odciska swój ślad na sztuce artysty. I sztuka ta – zdyszana i monosylabiczna – odnajduje swój pełny kształt w zapisie z brulionu.
Nie cyzelujmy tego nerwowego zapisu, świadomi, iż może nam nie starczyć czasu na pełnię cyzelacji. Niech więc pozostaną owe proporczyki błazeńskie, lata niepojęte, nie odciśnięte ślady na marcowy śniegu…
 
Jerzy Wilmański
Łódź
 
 
 
 
 
 
ID-002145.doc
 
1994-MM-DD
Andrzej Grun ma w swoim dorobku kilkadziesiąt indywidualnych wystaw w kraju i na świecie - wiele ekspozycji zorganizował dla swoich kolegów i przyjaciół. Uprawia wszystkie właściwie techniki - od malarstwa po grafikę, pisze felietony i rysuje... felietony. Publikuje na wielu łamach. Ale tym razem Andrzej Grun nas zaskoczył. Nie pejzażami przecież, bo robił je doskonale wcześniej - ale pastelami. Czerwone dachówki miasteczka nad błękitnym jeziorem, oświetlony reflektorami samochodów jasny kontur nocnych ruin zamku, żniwa i źdźbła traw w zachodzącym słońcu... Na wystawie mamy także rysunki tuszem - grubą kreską spisane czarno-białe wizje pejzaży z malarskiego szkicownika. Równie piękne w swojej kontrastowej surowości co tamta kolorowa feeria barw pastelu czy akwareli. Inspiracją jest dla Andrzeja Gruna cały otaczający go świat. Wszystkie kolory i blaski, czernie i biele, linie i plamy - zbiegły się na tych kartonach w jedną wielką i urzekającą wizję świata. Przerażającego i pięknego zarazem.
Jerzy Widok
 
 
 
 
 
 
ID-002146.doc
 
1994-MM-DD
Dowcip, drwina, sarkazm, satyryczna kąśliwość, abstrakcyjny humor, szczególnie w arcydziełkach drukowanych na łamach prasy pod hasłem Podglądanie erosa, literackie przesłanie, sceptyczny grymas, widzenie świata i zaludniajacego ten świat gatunku homonidów, drapieżnych małp - jak powiada Lem. A także filozoficzne odrysowanie otaczającej rzeczywistości czynią Andrzeja Gruna bystrym obserwatorem człowieczego behawioru. Wzruszają. Nie pozwalają przechodzić obok nich obojętnie.
 
Ryszard Klimczak
 
 
 
 
 
 
ID-002147.doc
 
1971-MM-DD
W pracowni na poddaszu ikony ruskie i z głośnika rosyjskie ballady, a ze ścian patrzą plansze. Dwadzieścia trzy rysunki najczęściej wpisane w koło, w okrąg będący zegarem, ziemskim globem, kroplą... To nie ilustracje do Ziemi jałowej lecz swobodna gra skojarzeń... Kręgi i koła wyznaczające kompozycyjne ramy grafice Andrzeja Gruna - w nich zawarta jest ta mnogość rzeczy i spraw, sugestywna wizja karmiona posępną frazą poematu. Nie wiem czy ktoś już kiedyś wpadł na pomysł takiego właśnie malarskiego skomentowania wspaniałego sugestywnego poematu T.S. Eliota. Wiem, że Andrzejowi Grunowi udało się chwycić tę nitkę nastroju i atmosfery snującą się przez poemat, udało się chwycić ową rozkojarzoną frazę Ziemi jałowej i zamknąć w koło i kwadrat obrazu.
 
Jerzy Wilmański
 
 
 
 
 
 
ID-002148.doc
 
1985-MM-DD
Inteligencja tłoczy się u bram nowych władców. Rysunki Andrzeja Gruna w tej entente cordiale intelektu i władzy pojawiły się w "Odgłosach" w roku 1976, zdystansowały się od redakcji i nie szczędzą jej ostrej krytyki. Z jednej strony Fryzury obnażyły rosnące niedopasowanie marzeń i wartości, z drugiej - choć brzmi to zaskakująco - trudności praktycznej, dolegliwości codziennej, dialektykę konkretów i ruchu. (...) Transakcja idei, konieczność personifikacji treści, oto refleksja filozoficzna nad kondycją jednostki ludzkiej, oto żarliwe poszukiwania tożsamości. Może dlatego Andrzej Grun na fali frontowej melancholii angażuje człowieka w interesującym cyklu Fryzur. Fryzury należą więc do filozofii. Ale co należy jeszcze do filozofii? Mieści się najpełniej dorobek własny, świadomość niezagrożenia zewnętrznego, oznacza po prostu dążność Gruna do higieny psychicznej; nie gasną nowe aspiracje.
 
Antoni Szram
 
 
 
 
 
 
 
Opracowała Helena Ochocka
Andrzej Grun - Grafik, historyk sztuki, publicysta
Biografia
Felietony
Grafiki
Odgłosy
Recenzje
Wspomnienia
Zdjęcia