Wszystko zaczęło się z inicjatywy
Arnolda Borowika, który wraz z
Edwardem Szustrem oraz inżynierami
Karolem Wilczyńskim i
Stanisławem Kiełbowskim skontaktowali się ze
Stanisławem Wohlem z łódzkiej szkoły filmowej organizując grupę pierwszych pracowników Telewizji Łódź.
Na 13. piętrze w pokoju konferencyjnym Centrali CeTeBe powstało studio wielkości 5 na 8 metrów, na 14. - reżyserka i sala przeglądowa, a na 15. - aparatura nadajnika. W studio stała najpierw jedna kamera - kamera przemysłowa bez wizjera, więc żeby operator widział to, co ma przed obiektywem, musiał patrzeć w stojący obok monitor. Pracowało się wobec tego w trochę dziwnej pozycji. Po trzech miesiącach mieliśmy i drugą kamerę - eksperymentalną, produkcji francuskiej.
Pierwszymi w historii łódzkiej telewizji operatorami byli:
Tadeusz Wieżan,
Witold Sobociński,
Wiesław Rutowicz. Ja, wprowadzony przez
Tadeusza Wieżana, zaczynam współpracę - w sierpniu 1956 roku. Po paru miesiącach dołączył do naszego grona
Zygmunt Łęski.
Natomiast pierwszymi reżyserami i jednocześnie realizatorami byli:
Kazimierz Oracz,
Tadeusz Worontkiewicz i
Sylwester Szyszko. Siedząc w reżyserce nad studiem, na 14. piętrze, mogli bez interkomu porozumiewać się z nami bezpośrednio przez dziurę w stropie, kiedy na przykład zawiodły słuchawki.
Program transmitowany był z Warszawy i nasz nadajnik emitował sygnał na Łódź. Mieliśmy swoje "okienka", gdzie „wchodziliśmy” z wiadomościami czytanymi przez nasze pierwsze spikerki -
Anielę Brzeską,
Romkę Materową,
Teresę Worontkiewicz,
Jadzię Piątkowską i
Jadzię Gruzową. Ta ostatnia bywała również – w zależności od potrzeb - charakteryzatorką i sekretarką. Potem, gdy wzrosły nasze ambicje, weszliśmy z większymi programami publicystycznymi, poetyckimi, reportażami i teatrami małych form z udziałem
Janusza Kubickiego i
Alicji Zomerówny. I tu muszę wspomnieć pierwszych naszych scenografów:
Cześka Siekierę,
Jurka Masłowskiego i
Jurka Groszanga.
Jeszcze na górze (14. piętro wieżowca przy. ul. Narutowicza 13, wówczas – Sienkiewicza 3/5 – przyp. H.O.), w 1957 roku -
Janusz Rzeszewski, rozpoczyna współpracę z ŁOT początkowo małymi formami muzycznymi, a już rok później robi bardzo duży program, angażując do jego realizacji nawet kilka pięter. Były to
Tele Sabinki z udziałem baletu
Janki Niesobskiej, który to na wzór paryskich baletów, schodził po schodach z 11. na 10. piętro.
Pierwszą w historii transmisję wykonaliśmy jeszcze tam, na 13. piętrze, w 1957 roku; koledzy inżynierowie przeciągnęli kable - kamerowy i dźwięku nad ulicą Narutowicza do Filharmonii. Była to osobliwa transmisja z koncertu symfonicznego na jedną kamerę prawie statyczną.
Panowała wśród nas bardzo rodzinna atmosfera, bo było nas niewielu i pracowało się od rana do późna w nocy. Poza tym dwóch kolegów reżyserów -
Kazio Oracz i
Sylwek Szyszko, mieszkało wraz z żonami na 14. piętrze. Tym samym czuliśmy się jak jedna rodzina.
W 1958 roku przenieśliśmy się do nowego studia na dół. I pierwszymi teatrami, które tam powstały, były Kolonia karna
Franza Kafki, w reżyserii Kazimierza Oracza.
W tym czasie przyszli do nas
Jerzy Antczak,
Zbigniew Kuźmiński i
Mieczysław Małysz. W niedługim czasie zaczyna pracę
Jerzy Woźniak. Ośrodek pracował pełną parą. Przyjeżdżały do nas nawet ekipy telewizyjne z Poznania i Katowic, żeby u nas zrobić program i przesłać go do Warszawy, bo u siebie nie mieli jeszcze takich możliwości. Przez moment mieliśmy nawet wóz transmisyjny i udało nam się nawet zrobić kilka transmisji, zanim przejęły go Katowice. Pokazywaliśmy na przykład z trzech kamer relację z operacji wyrostka robaczkowego w znieczuleniu miejscowym (był to jeden z pierwszych w ten sposób przeprowadzonych zabiegów) ze szpitala im. Pirogowa. W tym czasie robimy 15 premier teatralnych rocznie, a ja zaczynam przekonywać reżyserów do jak najdłuższych ujęć aż do robienia całego spektaklu na jedną kamerę. Początek to
Spadek w reżyserii
Aleksandra Strokowskiego,
Syrena w reżyserii
Mieczysława Małysza. Dalej już lawinowo do momentu zapisu obrazu na kamerach. Wchodzimy w etap realizacji teatrów na jedną kamerę metodą filmową i takich zrealizowałem 76.
Pierwszym zarejestrowanym spektaklem Teatru Telewizji była
Jesienna nuda Mikołaja Niekrasowa w reżyserii
Jerzego Antczaka ze
Stanisławem Łapińskim i
Ludwikiem Benoit. Było to 31 sierpnia 1962 roku i odbyło się na zasadzie prób, tzn. próby telerecordingu i próby łącz. Nie wiedzieliśmy, że program jest rejestrowany i robiliśmy go po prostu jak zwykle "na żywo". Taśma zachowała się i chociaż jej stan techniczny jest fatalny, to jest to prawdziwa perła, pokazująca najwyższej klasy aktorstwo i dokument o wielkiej wartości archiwalnej.
Jedną kamerą zrobiłem też w 1975 roku
Objazd w reżyserii
Tadeusza Worontkiewicza, przedstawienie Teatru Telewizji, czy raczej pierwszy film telewizyjny. Była to kamera z wozem transmisyjnym. Wtedy bowiem nie było jeszcze kamer ręcznych z własnym zapisem. Akcja rozgrywała się w samochodzie. Przygotowując się do realizacji, najpierw dokładnie rozrysowaliśmy całą sytuację. Na lorze do transportu dużych elementów do budowy domów był postawiony samochód osobowy; w nim siedzieli aktorzy -
Ewa Mirowska i
Maciej Małek, którzy prowadzić mieli dialog. Do tego samochodu dołączony był wóz transmisyjny, do wozu transmisyjnego agregat - i cały ten pociąg jeździł między Łodzią a Uniejowem. A ja po tej platformie chodziłem z kamerą, kręcąc raz z jednej, raz z drugiej strony.
W następnych latach zostaję powołany do ekipy specjalnej TVP w Warszawie i kolejno pracuję przy Turniejach Miast, Festiwalach - sopockim, opolskim, kołobrzeskim i w Zielonej Górze.
Gościnnie pracuję przy realizacji teatrów TV i programów rozrywkowych w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Szczecinie.
Wojciech Król