Sztuka w Łodzi
G.R.: Kiedy ponad 11 lat temu ukazało się fundamentalne dzieło profesora
Mieczysława Wallisa -
Secesja - w którym ten wybitny krytyk i historyk sztuki wiele miejsca poświęcił zabytkowej architekturze Łodzi - dla wielu ludzi była to rzecz dziwna i zaskakująca. Mówiono z niedowierzaniem: jakże to - Łódź i zabytki? Jaka była w tym rola działającego w Łodzi oddziału Stowarzyszenia Historyków Sztuki?
A.Sz.: Nasze stowarzyszenie zawiązało się w Łodzi równo przed 25 laty i od początku - dzięki takim autorytetom, jak prof.
Wallis, dr Popławska czy długoletni konserwator
Zbigniew Ciekliński - zaczęło zajmować się badaniami naukowymi nad architekturą Łodzi, nad historią łódzkiej urbanistyki. Niewątpliwie zaważył fakt, że profesor
Wallis - wybitny znawca sztuki secesji, był od początku powstania Uniwersytetu Łódzkiego kierownikiem Katedry Historii Sztuki. Z jego to również inicjatywy zawiązał się oddział Stowarzyszenia Historyków Sztuki w Łodzi. Potem, kiedy profesor przeszedł na emeryturę i opuścił Łódź, jego myśl była kontynuowana. W 1962 r. powołano w Łodzi urząd konserwatora zabytków, w czym niemały udział miał
Zbigniew Ciekliński, ówczesny wojewódzki konserwator zabytków. Zapoczątkowane w 1960 r. prace ewidencyjne, przyniosły efekt w latach siedemdziesiątych, kiedy zarejestrowano oficjalnie ponad 230 obiektów zabytkowej architektury łódzkiej wzniesionej do 1939 r. Wówczas stworzony też został program konserwatorski, a łódzkie zabytki stały się sprawą ogólnopolskiej kultury materialnej. Powstało wtedy w Łodzi Biuro Badań i Dokumentacji Zabytków, zawiązał się łódzki Zakład Pracowni Konserwacji Zabytków.
G.R.: Było to w 1972 r., kiedy pełnił Pan funkcję miejskiego konserwatora zabytków...
A.Sz.: Tak się złożyło, że pojawiła się wtedy w Łodzi grupa młodych historyków sztuki, do której i ja się zaliczałem. Patrzyliśmy na to miasto bogatsi o całą wiedzę historyczną, jaką mieliśmy o dziewiętnastowiecznej urbanistyce i architekturze - a Łódź okazała się przecież znakomitym, bo „żywym" przykładem. Przyszła nam tu w sukurs świetna monografia ulicy Piotrkowskiej docent
Anny Rynkowskiej, która się wówczas ukazała. Po prostu - wszyscy mieliśmy trochę szczęścia ...
G.R.: Na czele z kulturą materialną Łodzi, czyli jej architekturą zabytkową, wnętrzami mieszkań i zabytków przemysłowych, zachowanymi reliktami budownictwa fabrycznego i towarzyszącego, jak np. unikalnym nie tylko w Polsce „Księżym Młynem" - dziś już powoływanym przez zagranicznych naukowców w wielu monografiach, traktujących o sztuce XIX w.
A.Sz.: To prawda, ale przecież Stowarzyszenie Historyków Sztuki zajmuje się nie tylko zabytkoznawstwem Łodzi - to ledwie fragment naszej pracy. Działa w Łodzi od blisko już 50 lat Muzeum Sztuki-znane w świecie z niezwykłych dzieł sztuki i znakomitej pracy oświatowo-popularyzatorskiej. Dzięki temu muzeum i jego kadrze naukowej Łódź może się poszczycić wielkimi osiągnięciami w dziedzinie wiedzy o sztuce, zwłaszcza zaś sztuce nowoczesnej, w której kolekcjonowaniu specjalizuje się ta placówka. Te osiągnięcia zapoczątkowane przez pierwszego dyrektora muzeum
Mariana Minicha kontynuuje z powodzeniem jego wybitny następca
Ryszard Stanisławski. Kiedy zaś wspomnę inną ważną placówkę Centralne Muzeum Włókiennictwa, która jest unikalnym muzeum tego typu w świecie - to natychmiast myślę o zasługach, które położyła dla popularyzacji polskiej tkaniny artystycznej
Krystyna Kondratiuk - współzałożycielka zarówno tego muzeum jak i naszego Stowarzyszenia Historyków Sztuki. W ogóle: nasze miasto słynie z wiedzy o tkaninie, a członek naszego zarządu i obecny dyrektor Centralnego Muzeum Włókiennictwa - dr
Adam Nahlik, wybitny specjalista w zakresie rekonstrukcji i konserwacji tkanin, uznawany jest za twórcę tej szczególnej dyscypliny znajdującej się na pograniczu nauki i sztuki.
G.R.: Mówi się czasami, że w Łodzi nie ma krytyki artystycznej, w związku z czym tak liczne środowisko plastyczne nie ma odpowiedniej "obsługi" ze strony ludzi piszących o sztuce.
A.Sz.: Jest to właśnie jedna z takich powielanych nieprawd, która może coś znaczyła dwadzieścia lat temu. W Łodzi istnieje dobra krytyka artystyczna, a niektórzy nasi koledzy mają w tej dziedzinie niebagatelne osiągnięcia i - trzeba to powiedzieć wprost - zasługi dla budzenia pogłębionych zainteresowań sztuką wśród społeczeństwa. Tę dobrą krytykę zapoczątkowała działalność profesora
Henryka Andersa, długoletniego prorektora PWSSP w Łodzi, który zaczął publikować swe prace w początkach lat 50. Potem, w połowie lat 60, samotna działalność profesora Andersa otrzymała wsparcie w piórach kilku młodych kolegów. W latach 70 krytyka w Łodzi osiągnęła przyzwoity poziom, co umożliwiło powołanie z inicjatywy Okręgu ZPAP i naszego oddziału Klubu Krytyki Plastycznej, zrzeszającego kilkunastu kolegów - historyków sztuki i wziętych publicystów z tej dziedziny wiedzy o sztuce. Czego nam tu brak? Tylko większej trybuny, gdzie można byłoby publikować eseje o sztuce i... więcej wiary w siebie.
G.R.: W krótkim wywiadzie trudno pytać o wszystko, czym zajmują się historycy sztuki w Łodzi. Jest przecież jeszcze perfekcyjna działalność Biura Wystaw Artystycznych - stawianego za przykład dla innych ośrodków. Jest tworząca zupełnie nową jakość w dziedzinie łódzkiej kultury działalność Muzeum Historii Miasta Łodzi. Tam jest przecież jakaś część tworzącej się i porządkującej w tym mieście łódzkiej historii sztuki.
A.Sz.: Niewątpliwie. Toteż z okazji naszego jubileuszu myślimy i o dokonaniach, które łączą się z tymi specjalistycznymi placówkami, pracującymi dla dobra sztuki i społeczeństwa łódzkiego. To przecież i za ich sprawą o sztuce mówi się dziś w Łodzi powszechnie i dużo, tak jak jeszcze nigdy w historii naszego miasta. Tak więc i my jako Stowarzyszenie Historyków Sztuki nie mamy się czego wstydzić.
Z prezesem Oddziału Stowarzyszenia Historyków Sztuki -
Antonim Szramem rozmawiał
Gustaw Romanowski