ID-002494.doc
1959-MM-DD
Leśni po raz wtóry
Wydany w ostatnich miesiącach zbiór opowiadań partyzanckich
Edwarda Szustra pt.
Leśni jest wznowieniem pierwszej książki tego autora, napisanej bezpośrednio po wojnie, Szuster, żołnierz AK i uczestnik partyzantki, w zamęcie wydarzeń wojennych zbierał materiał do
Leśnych. Nic dziwnego więc, że w wyniku powstała książka – dokument, książka która wbrew pozorom fabularności jest przede wszystkim relacją naocznego świadka. Więcej: autor nie był biernym świadkiem, lecz także i jednym z bohaterów książki, która miała powstać. Nietrudno odgadnąć, że partyzant Zbroja, którego osoba przewija się przez wszystkie opowiadania
Szustra, to niemal dosłownie on sam.
W sposób typowy dla książek przeżytych, a nie wydumanych,
Leśni nie zagłębiają się w intelektualne podkłady przeżyć bohaterów, lecz operują raczej obrazem zewnętrznym. Ma to dziś dla nas swoja i złą i dobrą stronę. Złą, gdyż czytelnik wracający po latach do problematyki minionej wojny szuka w lekturze jakichś bardziej złożonych treści. Nie wystarczają mu obrazy zdarzeń, które z czasem blakną, chciałby głębszej analizy zjawisk wojennych, a nawet syntezy.
Tego wszystkiego książka
Szustra nie daje. Pisana ”na gorąco” po wojnie miała z pewnością inny oddźwięk w tamtych czasach niż ma dziś. Zastanowić by się więc należało, co z kolei przemawia za opowiadaniami
Szustra.
Jest w nich głęboka prawda i doskonała znajomość realiów. Na podstawie lektury
Leśnych nabiera się pojęcia o partyzanckim dniu powszednim, odartym z legend i mitów, w jakie walka podziemna w świadomości ludzkiej obrosła. W tym dniu powszednim nie ma miejsca na dęte bohaterstwo, ani na wykwintny frazes. Wszystko przysypane jest popiołem codzienności. I chyba to jest właśnie najwartościowsze w książce, że nie zakłamuje ona obrazu partyzantki ani ludzi biorących w niej udział.
Dziś, kiedy patrzymy na opisywane sprawy mądrzejsi o dystans czasu, który upłynął, kiedy gorączkę uczuć luzuje chłodna rozwaga i rozsądek,
Leśnych traktować możemy jako materiał fotograficzny. Komentarz zaś do faktów musimy dać sami. Autor nam w tym nie pomaga, przeciwnie, jest tak dalece wtopiony w klimat opisywanych wydarzeń, że jego postawę pisarską uznać należy za przedłużenie tego klimatu. Dlatego język, jakim przemawiają do siebie partyzanci w opowiadaniach
Szustra, pełen jest junackiej maniery, udanego cynizmu z nieuchronną dozą ordynarności. Ta poza partyzanckiej młodzieży łatwa jest do rozszyfrowania. Wystarczy jakieś silniejsze wzruszenie, jak w epizodzie z matką Jacka, by pod „czerepem rubasznym” błysnęły wrażliwość i uczuciowość.
Jeżeli pisarstwo
Szustra – przypominam Szustra z owych lat, kiedy książka powstała – traktować jako integralną część partyzanckiej atmosfery, wówczas nie rażą nawet pewne przejawy młodzieńczej maniery w narracyjnych partiach książki. Owo nienaturalne tu i ówdzie świadome przestawienie szyku zdania, drażniące ucho dysonansem, który ma uchodzić za oryginalność stylu. Te rzeczy mieszczą się w konwencji książki i nie mamy o nie do autora żalu.
Władysław Orłowski
„Odgłosy”
ID-002495.doc
1959-MM-DD
Leśni – to jedna z prób jakże trudnego obrachunku z okupacyjną przeszłością. Edward Szuster – żołnierz Armii Krajowej – pisał tę książkę pod bezpośrednim wrażeniem klęski i rozkładu swej organizacji. Nic więc dziwnego, że powstała opowieść – jak to później określił sam autor – o zmarnowany, entuzjazmie.
Lecz, dziś, po latach, nie ów zamysł autora jest dla czytelnika najistotniejszy. Dziś z niemal pamiętnikarskiej relacji o losach AK-owskiego oddziału odczytujemy przede wszystkim nieupiększoną prawdę o patriotyzmie i bohaterstwie pokolenia, którego edukacja dokonywała się na partyzanckich szlakach.
Mają więc Leśni wartość niemal dokumentu. I to – obok zwartej narracji oraz wiedzy autora o czasie, zdarzeniach i ludziach opisywanych – czyni tę książkę tak interesującą.
Wydawnictwo Łódzkie
ID-002496.doc
1980-MM-DD
Edward Szuster jest autorem szeregu powieści i opowiadań, takich jak
Płonący krzak,
Leśni,
Na tropach Billa,
Dragon i sześć innych opowieści z kineskopu, Wędrówki zimą i latem oraz widowisk telewizyjnych. Jest laureatem państwowej nagrody zespołowej III stopnia. W swych książkach podejmuje głównie tematykę partyzancką i ważniejsze problemy współczesności. Powieść
Wy, coście mnie znali, nagrodzona na ogólnopolskim konkursie literackim, to pełen autentyzmu, barwny obraz życia pewnego środowiska robotniczego, w którym pod wpływem konfrontacji z przeszłością i wydarzeń bieżących zachodzą znaczące i znamienne przeobrażenia w psychice i świadomości ludzi, odpowiadające dokonanym i dokonującym się przemianom społecznym i obyczajowym.
Wydawnictwo Łódzkie
ID-002497.doc
1987-MM-DD
Edward Szuster zaproponował czytelnikowi książkę niecodzienną. Należy ją zaliczyć do literatury faktu. Można ją nazwać reportażem z przeszłości. Niemożliwość bezpośredniego uczestnictwa w przedstawionych zdarzeniach zrekompensowana ostała wnikliwą lekturą dostępnych pisarzowi źródeł: wspomnień, opracowań, czasopism. Klarowny staje się w książce Edwarda Szustera stosunek elementów informacyjnych oraz autorskiej intencji i oceny. Postawę autora
Nad starą blizną trzeba określić jako próbę psychologicznej rekonstrukcji motywów zachowań społecznych podczas wydarzeń rewolucyjnych w latach 1906-1907. Szuster zajmuje stanowisko refleksyjne: dopuszcza różne interpretacje, wprawdzie proponuje czytelnikowi własną sugestię, lecz przecież nie wyczerpuje zagadnienia. Dokonuje stosunkowo żmudnej rekonstrukcji starć i zamachów. Narodowy Związek Robotniczy, Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy, Polska Partia Socjalistyczna, Bund – oto główni uczestnicy areny wydarzeń. Autor przybliża linie podziałów, jakie przebiegły przez wstrząsane rewolucyjnymi walkami miasto. Pokazuje ich skutki. Skutki wymierne od razu (odnotowuje liczby ofiar skrytobójstwa i starć wręcz) oraz skutki długofalowe (nie przemilcza trwałości antagonizmów między narodowcami a socjalistami).
Nad starą blizną to mozaika faktów i zadumań. Miejsce tej książki dostrzegam w tradycji wyznaczonej przez reportaże
Zygmunta Bartkiewicza Złe miasto oraz
Iwana Kostina-Timkowskiego Miasto proletariuszów. Cechował je znamienny kontrast: zwięzłość relacji szła w parze z ogromnym ładunkiem tragizmu, nienawiść towarzyszyła na tych kartach rozpaczy, współczucie – bezradności. Nade wszystko zaś z każdej karty wyzierała ludzka nędza.
Nowa książka Edwarda Szustera dobrze wkomponowała się w jego dotychczasowe dokonania. (…)
Tadeusz Błażejewski
Posłowie do książki
Nad starą blizną
Krajowa Agencja Wydawnicza
ID-002498.doc
RRRR-MM-DD
Bezpośrednią poprzedniczką (zarówno tematyczną, jak i chronologiczną) książki
Nad stara blizną jest powieść
Jedenaście dni. Pretekstem fabularnym staje się tu zabójstwo Mieczysława Silbersteina, dyrektora jednej z łódzkich fabryk, jakie dokonane zostało 13 września 1907 roku, a więc w czasie, kiedy rewolucja dogasała. Autor rekonstruuje szczegółowo przebieg wydarzeń kolejnych dni, poprzedzających egzekucję siedmiu robotników i jednej robotnicy, wykonaną 23 września 1907 roku w lesie konstantynowskim. Wojenny generał-gubernator Kaznakow wyposażony w nieograniczone pełnomocnictwa, nie poprzestał na rozstrzelaniu ośmiu osób. Aresztowania, więzienia i zsyłki – taka była odpowiedź carskiej władzy na strajk w fabryce Silbersteina.
W związku z tą powieścią
Edward Szuster tak powiada o swoim pisarstwie: „Przypadek sprawił, że opowieść ta powstała w siedemdziesiąt pięć lat po wydarzeniach, jakie omawia. Jej autor sądzi, że w ślad za swoimi poprzednikami ma prawo przedstawić własną wizję sprawy Silbersteina, tym bardziej że nikogo nie zapewnia, iż zna całą prawdę. O ośmiu głównych bohaterach dramatu napisano w swoim czasie wiele słów potępienia, ale wiadomo o nich tylko tyle, co utrwaliły notatki prasowe lub urzędowe dokumenty, dla których wystarczyły personalia osób i suche – często sprzeczne – informacje o roli, jaką w sprawie Silbersteina odegrali. Wszystkie inne, a więc zawód, stosunki rodzinne, usposobienie itd. Jest tworem wyobraźni autora”…
Jedenaście dni to powieść niemalże reportażowa. Nawiązując do his torycznego zdarzenia dąży poprzez kreację fikcji powieściowej do stworzenia paradokumentalnej relacji o zespole spraw związanych ze strajkiem w fabryce Silbersteina i jego tragicznym finałem, penetruje ówczesne środowiska robotnicze, a także wypowiada się o procesie historycznym, dokonującym się na początku naszego stulecia. Na podkreślenie zasługuje kompozycja, wykorzystująca możliwości kontrapunktu: autor wyraźnie przeciwstawia skłócone i wrogie grupy społeczne. Polaryzacja stanowisk jest zdecydowana i znana czytelnikowi od pierwszych stron powieści. Tak postępuje
Edward Szuster w całej swej twórczości.
Tadeusz Błażejewski
ID-002499.doc
RRRR-MM-DD
Przypatrzmy się problematyce partyzanckiej na przykładzie opublikowanej w Wydawnictwie Łódzkim powieści
Ołtarze wietrzeją co dnia. Jej pomysł jest prosty: przypadkowe spotkanie kombatantów oraz ich dzieci w dawnym miejscu działania partyzanckiego oddziału stanowi okazję do rozwikłania zagadki śmierci – przypadkowej czy rozmyślnej – jednego z najbardziej bojowych partyzantów. Mamy teraz do czynienia z zupełnie innymi ludźmi, którzy powracają wprawdzie wspomnieniami do przeszłości lecz nie przynosi im to spodziewanej satysfakcji. Ciąży nad nimi zmowa milczenia, ciąży fakt, iż nie starali się dotąd wyjaśnić okoliczności śmierci przyjaciela. Czynią to wreszcie w obecności własnych dzieci, surowych sędziów rodzicielskich postaw. „Młodzi nie bardzo wierzą w to, co słyszeli, i chyba mają rację” – sumituje się narrator. W pewnym sensie usiłuje on naprawić swój grzech przeciwko prawdomówności i przeciwko manipulowaniu pamięcią.
Opowiada się więc za anty bohaterstwem, choć nie do końca. Zostawia jakby uchylona furtkę – przecież zawsze może się zdarzyć, że będziemy potrzebowali bohaterów. Dlatego też demitologizacja dokonana po latach nie zostaje przeprowadzona ani stanowczo, ani konsekwentnie. Wynika to zapewne z faktu, iż zależy mu bezwzględnie na ponownym udowodnieniu starej tezy, że tyle opinii o człowieku, ilu jego znajomych. W każdej opinii znajduje się inne ziarenko prawdy. Pozbierane – tworzą w powieści wizerunek człowieka targanego rozmaitymi przeciwieństwami i obraz ten przeciwstawiony zostaje nieskazitelnemu spiżowi.
Powieść Ołtarze wietrzeją co dnia pokazuje w jaki sposób narasta mit, jakie są jego korzenie i mechanizmy i jak trudno z mitem owym rozstać się tym wszystkim, którzy się doń przyzwyczaili, a nawet uwierzyli. W powieści tej nie spotykamy ludzi bez skazy. Różnica polega jedynie na tym, że jedni słabości swoje ukrywają, a innym mniej zależy na skrywaniu prawdziwego oblicza. Do tych ostatnich należy narrator. Wypowiada on słowa mogące posłużyć za motto całej powieści: „Nie zamierzam wmawiać komukolwiek, że byłem kiedyś bohaterem bez skazy, ale o tych skazach tez nie będę się rozgadywał. Sam je zdołam udźwignąć, nie będę dzielić się tym ciężarem z nikim”. Oczywiście druga część wyznania jest przewrotna, stwarza okazję do rozpatrzenia tak istotnych kwestii, jak bohaterstwo, odpowiedzialność, uczciwość etc. Wojenne realia zaostrzają osąd, uwypuklają postawy. Ich rzeczywista weryfikacja odbywa się wszakże w ciągu całego życia.
Weryfikacja dawno przeżytych i przebrzmiałych spraw okazała się jednak niemożliwa do przeprowadzenia. Przeszkodziło praktycznie wszystko – subiektywizm wspomnień, minione i obecne przyjaźnie oraz animozje, silniejsza od prawdolubstwa chęć zamaskowania zdarzeń niezbyt może chwalebnych. Zwyciężą więc wygodnictwo. Pozostaje ołtarz. Ale ołtarze wietrzeją. Wietrzeją wspomnienia. Wietrzeje literatura. Zamiast wymierzać sprawiedliwość widzialnemu światu – świat ten jedynie opisuje. A i to nie zawsze precyzyjnie – zdarzają się przypadki retuszu. Mimowolne i zamierzone. Humorystyczne i dydaktyczne. Udane i nieudane.
Wyeksponowaną w powieści Edwarda Szustera cechą rzeczywistości jest tajemniczość. Nic więc dziwnego, że jej bohaterowie potrzebują oparcia w czymś konkretnym, jasnym, wyrazistym. Tworzą tedy mity, wznoszą ołtarze. Lecz ołtarze tyleż im pomagają, co i przeszkadzają. Burzą je więc i wznoszą następne. Bo taka jest ludzka natura, bo taka jest ludzka potrzeba: jak w znanej piosence
Bułata Okudżawy. Bo taki jest wymóg życia zbiorowego.
Jest to w końcu potrzeba banalna. A o banalnych potrzebach najlepiej pisać zwyczajnie. I takie też cechy posiada proza Edwarda Szustera: pozbawiona metaforyki, stroniąca od stylistycznych upiększeń, daleka od jakichkolwiek kombinacji formalnych. Najprostszą drogą zmierza do celu, którym pozostaje niezmiennie realistyczny i drobiazgowy opis świata, jaki narrator postrzega, w jakim uczestniczy.
Tadeusz Błażejewski
ID-002500.doc
RRRR-MM-DD
Właściwie nic nie wskazywało, że urodzony 25 maja 1918 roku w Genewie (Szwajcaria)
Edward Szuster zostanie pisarzem. Pochodzi wprawdzie ze znanej i starej inteligenckiej rodziny łódzkiej, ale początkowo myślał o architekturze i takie właśnie studia wybrał na Politechnice Warszawskiej. Ale jak wiadomo "dnia 1 września roku pamiętnego" Niemcy napadli na Polskę i młody student został żołnierzem Armii Krajowej.
Nie trudno przypuścić, że ten dramatyczny czas i konieczność późniejszych przewartościowań skłoniły inteligentnego i wrażliwego młodzieńca do próby refleksji nad historią i własnym losem. I tak po wojnie narodził się pisarz Edward Szuster. Już w dwa lata po wyzwoleniu (1947 r.) debiutuje powieścią o "leśnych" zatytułowaną początkowo
Płonący krzak, a jej wznowienie w 1959 r. nosiło tytuł właśnie
Leśni. Ważne książki Szustra
Opowieść o zmarnowanym entuzjazmie (1957 r.),
Na tropach Billa (1968 r.) czy
Ołtarze wietrzeją co dnia (1983 r.) - to właśnie drążenie problemu ruchu oporu w czasie okupacji hitlerowskiej, obraz partyzanckiej codzienności, zapis konfliktów i rozdarcia między własną wizją świata, a koniecznością wojskowej (organizacyjnej? politycznej?) subordynacji.
A potem przyszedł ten okres twórczości Edwarda Szustra, który uważam za najważniejszy, najbardziej płodny artystycznie i intelektualnie - wpisujący pisarza na trwałe w historię literacką Łodzi. Zaczęło się od opowiadań
U stóp starego komina (1957 r.), potem były
Wędrówki zimą i latem (1979 r.) aż wreszcie dwie bardzo ważne dla literatury i historii Łodzi książki dokumentalne.
Pierwszą była opowieść faktograficzna
Jedenaście dni (1984 r.) w której pretekstem fabularnym stało się zabójstwo Mieczysława Silbersteina, dyrektora i właściciela jednej z łódzkich fabryk dokonane we wrześniu 1907 r., a więc wtedy gdy wypalały się rewolucyjne żagwie po 1905 roku. Szuster z drobiazgowością szczegółów zrekonstruował przebieg wydarzeń kolejnych dni poprzedzających egzekucję siedmiu robotników i jednej robotnicy na Polesiu Konstantynowskim. Na tym miejscu straceń stoi dziś znany pomnik. Generał Kaznakow - ówczesny gubernator wojenny Łodzi o nieograniczonych uprawnieniach nie zakończył swojej zemsty na tych ośmiu ofiarach. Więzienie, zsyłki, aresztowania - taka była odpowiedź carskich władz na strajk i jego tragiczny finał w fabryce Silbersteina.
Jak pisze prof.
Tadeusz Błażejewski: "Nawiązując do historycznego wydarzenia autor dąży poprzez kreację fikcji powieściowej do stworzenia para dokumentalnej relacji o zespole spraw związanych ze strajkiem i jego tragicznym finałem, penetruje ówczesne środowiska robotnicze, a także wypowiada się o procesie historycznym dokonującym się na początku XX stulecia."
Drugą z tego cyklu była opowieść dokumentalna
Nad starą blizną (1987 r.). Książkę tę można określić mianem prozy publicystycznej. Autor zmierza do ujawnienia własnego punktu widzenia na bolesne i głębokie podziały w łódzkiej społeczności, a także w łonie łódzkiej klasy robotniczej w czasie walk bratobójczych po rewolucji 1905 r. Służy temu kompozycyjne ukształtowanie tekstu, złożonego z dwóch podstawowych elementów: cytatu i komentarza. Pierwszy sprzyja zachowaniu faktografii, drugi pozwala spojrzeć na odległe wydarzenia z dzisiejszego punktu widzenia. Książka stanowi typową kronikę, cechuje ją rzeczowa stylistyka, jakkolwiek Szuster porządkując wypadki stworzył coś na kształt szkicownika beletrystycznego. Zafascynował go wielki proces społeczny, jakim była rewolucja 1905-1907 w Łodzi, w jej zaś ramach bezwzględność bratobójczej walki.
Edward Szuster to także dramaturg (zresztą pracował w teatrze, telewizji i radiu). Z jego wielu sztuk i widowisk telewizyjnych najbardziej poruszył widownię
Dragon z przejmującą rolą
Ludwika Benoit, jako carskiego dragona zagubionego w rewolucyjnym tyglu carskiej Łodzi. Szkoda, że nikt dziś nie odważy się tej znakomitej sztuki wydobyć z archiwum TV i pokazać publiczności choćby nocą…
Twórczość Edwarda Szustra prof.
Tadeusz Błażejewski charakteryzuje zwięźle: "Rozpoznawanie burzliwych epizodów, przyglądanie się dniom chwały i dniom klęski, ukazywanie satysfakcji zwycięstwa i goryczy porażki, oddawanie wreszcie zwykłego ludzkiego zagubienia w meandrach polityki - oto problematyka pisarstwa Edwarda Szustra. Postępuje on śladami bohaterstwa i ofiarności, również daremnej politycznie, lecz godnej przypomnienia, doszukuje się ludzkiego oblicza spraw, które w świadomości potomnych obrosły spiżem. Stara się przywrócić historii ludzki wymiar".
Myślę, że jest to najwłaściwsza charakterystyka twórczości tego wciąż aktywnego pisarza.
Jerzy Wilmański
Opracowała Helena Ochocka