Michał Walczak - dziennikarz
Michał Walczak
Dziennikarz, publicysta
Wspomnienia
ID-002536.doc
 
2006-MM-DD
Żegnamy dziś redaktora Michała Walczaka – naszego szefa, kolegę i przyjaciela – człowieka wielkiej inteligencji, dobrego, uczciwego i szlachetnego, bardzo przez nas lubianego, szanowanego i podziwianego.
Redaktor Michał Walczak był mądrym, wyrozumiałym i sprawiedliwym przełożonym. Zawsze mogliśmy liczyć na jego pomoc, fachowe rady, bo w swoim zawodzie – zawodzie dziennikarza, był prawdziwym profesjonalistą. Posiadał znakomite wyczucie czasu i realiów. Miał niemałe doświadczenie, karierę dziennikarską rozpoczął bowiem w roku 1956 jako reporter sportowy w Rozgłośni Polskiego Radia w Łodzi. Sport był zawsze jedną z jego ważniejszych pasji. W tym samym czasie podjął pracę w „Łódzkim Expressie Ilustrowanym”, początkowo w dziale miejskim, później sportowym. Po ośmiu latach pracy w gazecie przeszedł do redakcji publicystyki i informacji w Łódzkim Ośrodku Telewizyjnym, gdzie zrealizował między innymi cykl programów W przestworzach, czyli ciekawe opowieści lotników, filmy i reportaże poruszające temat II wojny światowej – Opowieść o Leonie Pająku – najstarszym oficerze obrony Westerplatte, Getto – Litzmannstadt 1940-1945.
Tematyka wojenna była obecna w wielu reportażach i felietonach jego autorstwa.
W roku 1974 został powołany na stanowisko redaktora naczelnego i dyrektora Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego. Funkcję tę pełnił do roku 1986. Okres ten należał do najświetniejszych w historii łódzkiego ośrodka. Powstawały wówczas pamiętane do dziś spektakle teatru telewizji oraz programy rozrywkowe i muzyczne.
W tym czasie władze Radiokomitetu oddelegowały Michała Walczaka jako korespondenta Polskiego Radia i Telewizji w Paryżu, gdzie przebywał cztery lata. Paryż był zawsze jego marzeniem, którego urzeczywistnienie pozwoliło mu pełniej realizować twórcze zamierzenia. Był bowiem wielkim miłośnikiem i znawcą literatury i malarstwa francuskiego. Chętnie dzielił się z nami, kolegami, swoją wiedzą, wrażeniami, refleksjami. Choć od wielu lat wszyscy jesteśmy na emeryturze, nasze kontakty z redaktorem Michałem Walczakiem były częste, serdeczne i przyjacielskie.
Będzie nam bardzo brakowało jego mądrości, doświadczenia i wiedzy, a przede wszystkim jego samego. Pozostanie na zawsze w naszej pamięci i sercach.
 
Helena Ochocka
 
 
 
 
 
 
ID-002537.doc
 
2006-MM-DD
Niesłychanie trudne żegnać człowieka, którego znało się od lat, z którym dzieliło się pasje zawodowe, znało jego upodobania poza profesjonalne. Trudno, bo przyjaźń zniekształca obiektywizm – a przecież Michał, którego tu odprowadzamy, był człowiekiem z krwi i kości: miał swoje zalety, nie był wolny od wad – jak każdy z nas.
Może największą jego wadą było to, że nie był bohaterem.
I ta przypadłość położyła się cieniem na ostatnich dniach jego drogi życiowej. Wykorzystali ją mali ludzie i wielka instytucja zarzucając mu niegodziwe postępowanie w pamiętnym roku 1981. Nie był bohaterem w ujęciu tych małych ludzi: jako szef firmy nie stanął okoniem, a wykonał rozkaz ówczesnych zwierzchników różnych proweniencji. A przecież i przedtem i potem wielokrotnie pokazał, że umie bronić swoich pracowników przed nonsensownymi poleceniami władców PRL-u. Ten brak bohaterstwa odpokutował potem ciężko, gdy po powrocie z Francji zabrano mu jego ukochany zawód – dziennikarstwo, relegując z pracy z dnia na dzień.
Jeżeli w pamięci niektórych zapisał się jako wieloletni szef łódzkiej telewizji, to w pamięci jego podwładnych – a także telewidzów oglądających jego reportaże i filmy dokumentalne – pozostał Michał przede wszystkim jako dziennikarz.
Jako szef dbał o dobre imię ośrodka i dobro jego pracowników – jako dziennikarz robił dobra minę do złej gry narzucanej przez czasy w jakich przyszło mu działać....
I takiego powinniśmy go zapamiętać: Telewizja Łódź była wówczas jednym z najprężniejszych ośrodków Telewizji Polskiej – dziennikarze korzystający z wiedzy, umiejętności, rad i pomocy Michała wielokrotnie brylowali – i czynią to do dzisiaj – na antenie ogólnopolskiej.
Prywatnie uciekał w sferę odpoczynku wyrażaną życiem towarzyskim, kibicowaniu sportowcom, ba nawet grzybobraniu uprawianemu nie tylko dla walorów kulinarnych. Upodobania sybaryty były tylko częścią bogatej natury Michała. Szukał relaksu w literaturze, zarówno pięknej jak i faktu, wrażliwie chłonął dzieła malarstwa, a nade wszystko darzył sympatią to, co związane było z drugim – oprócz Polski – krajem jego działalności – z Francją.
I może fakt, że ukoronowaniem kariery zawodowej Michała stała się ojczyzna Balzaka, Napoleona i De Gaulle’a, łatwiej pozwolił mu znieść brak możliwości działania w ostatnich latach życia, życia które przeżył intensywnie w sposób twórczy i godny.
W sposób jaki pozostanie w pamięci wszystkich, którzy znali Michała osobiście, a także tylko ze słyszenia, z widzenia...
 
Andrzej Królikowski
Michał Walczak - Dziennikarz, publicysta
Biografia
Felietony
Karykatury
Wspomnienia
Wywiady
Zdjęcia