Jerzy Wilmański
Dziennikarz, literat
Recenzje
ID-002558.doc
 
1989-MM-DD
Poezja Jerzego Wilmańskiego daje świadectwo zmieniającego się stosunku do świata, od żywiołowej apoteozy, poprzez liryczną zadumę, aż do poczucia klęski, świadomości nieuniknionego tragizmu ludzkiej egzystencji. Poczucie przemijania coraz częściej pojawia się w wierszach Jerzego Wilmańskiego. Towarzyszy mu szyderstwo z niezmienności głęboko zakorzenionych w powszechnej świadomości stereotypów, zwłaszcza tych społecznie negatywnych. Towarzyszy refleksja nad słowem, które jednako może ranić, jak i leczyć.
 
Prof. dr Tadeusz Błażejewski
"Współczesna Łódź literacka"
 
 
 
 
 
 
ID-002559.doc
 
1972-MM-DD
Poetycki urbanizm znajduje swoje odzwierciedlenie w lirykach Jerzego Wilmańskiego, po pierwsze, jako element świata przedstawionego odwołującego się do konkretnej rzeczywistości, po wtóre - jako metaforyczny rekwizyt waloryzujący cechy egzystencji współczesnego człowieka. Podmiot wierszy Wilmańskiego jest mieszkańcem nie jakiegoś miasta w ogóle, ale miasta o określonej nazwie i specyfice. Miasta, którego historia może być uogólnieniem procesów dwudziestowiecznej cywilizacji.
 
Prof. dr Grzegorz Gazda
"W kręgu konwencji"
(w "Rzecz poetycka - środowisko")
 
 
 
 
 
 
ID-002560.doc
 
1960-MM-DD
Jerzy Wilmański ma jedną zdecydowaną przewagę w nowej fali debiutów poetyckich w Łodzi. Wilmański ma ucho. I to uczulenie na melodię sprawia, że czytelnicy go kupują. Powiedzmy sobie wprost. Odbiorcy musi coś zagrać w duszy, żeby uwierzył wierszowi. Jerzy Wilmański umie to sprawić. To są poezje których nie należy analizować. Lekkie, jak muśnięcia cieniem, łagodne, wytłumaczalne. To są wiersze, które się tylko czyta. Wilmański jest talentem poetyckim. To pewnik. Jakiej miary talentem przekonamy się czytając następne jego tomiki. Sądzę, że nie zdaje sobie sprawy jeszcze z szans poetyckich, z dużego ładunku tragizmu i pragnienia pogody i szczęścia jakie w sobie nosi.
 
Jerzy Waleńczyk
"Odgłosy"
 
 
 
 
 
 
ID-002561.doc
 
1971-MM-DD
Jerzy Wilmański jest poetą niejako programowo skromnym, ale ta skromność nie może być rozumiana jako wyraz braku większych ambicji artystycznych. Rzecz w tym, że zaopatruje on swoje wiersze w inne adresy poetyckie; więcej, adresy te wydają się być przez młodą poezję wstydliwie zapomniane, niemodne.(...) Jest Wilmański poetą krajobrazu i umie go odmalować prosto, pięknie i wzruszająco. Jest Wilmański poetą pór roku, które skrzętnie i bogato zapisuje w tekstach wierszy ,poetą jesieni i zim...Jest Wilmański poetą autentycznie przeżytego, bardzo osobistego wzruszenia. Tak osobistego, że staje się ono uniwersalne, bliskie i zrozumiałe dla każdego czytelnika. Pisze przecież o odchodzących uczuciach, zagubionych rzeczach i przedmiotach, o smutku przemijania.
 
Marek Wawrzkiewicz
"Współczesność"
 
 
 
 
 
 
ID-002562.doc
 
1987-MM-DD
Jerzy Wilmański wcześnie zdał sobie sprawę z tego, że czytelnika interesuje nie tylko sama poezja, lecz jej adres. Dlatego w jego utworach odnaleźć można obrazy miasta; nazwy kawiarni i parków, ulic i fabryk. Jerzy Wilmański jest poetą czyniącym z łódzkich realiów temat liryczny. Z pragnienia komunikatywności, utrwalania przeżywanych wspólnie wydarzeń wywodzi się ten nurt poezji Wilmańskiego, który zaciekawia najbardziej: jest to stop liryki i satyry. Operowanie drwiną i sarkazmem pozwala autorowi na zabieranie głosu w kwestiach ważnych. Wilmański - debiutujący w okolicach Października 1956 - jest wierny dokonanym wówczas wyborom. Nie wypiera się przeszłości. Nie uważa tamtych dni za "hańbę domową". Racjonalizm, sceptycyzm umożliwiają mu odnalezienie się w świecie podziałów i nagonek.
 
Ryszard Marek Groński
"Szpilki"
 
 
 
 
 
 
ID-002563.doc
 
1970-03-24
Odlot Wilmańskiego
 
Ostatni tomik Jerzego Wilmańskiego Odlot już w tytule zawiera klucz do wielu zawartych w nim wierszy. Jest to odlot od czasu młodości , niepewne szukanie siebie w wieku dojrzałym. Upływ czasu i niepokój z nim związany, znaczą się na każdej niemal karcie tomiku. „Którejś wiosny albo jesieni / rozsadzi klatkę żeber / ten ptak trzepoczący” („Ten ptak trzepoczący”); „Przecież jesień / wiruje nade mną / a nad tobą / schyłek wiosny / ledwo” („Zielonookiej”). Lato – wiek dojrzały – jest tu synonimem stagnacji, pozorów: „Umykają poeci w aureoli lata / na strych zręcznych skojarzeń” (***). Dla Wilmańskiego – poety, młodość – wiosna, jest czymś, po czym powinno się natychmiast odejść w jesień. Bo, jak pisze w Odlocie: „twoje ptaki szalone / - zwołać ich nie umiesz - / uleciały za smugę z piskiem pożegnania”; zaś w „Planowaniu odejścia”: „bo odejść trzeba w biegu / aby odejść pięknie / z rozmachem trzasnąć w metal / albo czarny asfalt”.
W tych bardzo osobistych, intymnych wierszach osiadła gorycz, autoironia. Rytm ich jest zespolony z rytmem biologicznym, rytmem przyrody, stąd tak wiele odniesień do pór roku i rekwizytów z nimi związanych. Pory roku biegną w wierszach Wilmańskiego jak kartki kalendarza, ciągle jednak na nowo odkrywamy ich znaczenie. Tak jak w tej frazie: „Były małe znużenia był być może pot / Dymiły kartofliska jak zawsze jesienią / Kiedy biegnie spocony bury źrebak upału” („Wrzesień”).
Wiersz Wrzesień otwiera w tomiku jakby nowy rozdział, w którym Wilmański odchodzi od autoanalizy, notuje inne wrażenia. Znajdziemy w nim nutę patriotyczną, przeżytą szczerze, daleką od frazesu . Szczególnie Piękny jest wiersz „Żniwa” przejmujący w swej lapidarności: „Tu jest lato i kłosów dramat / tu jest rżysko ciernisko polsko”. Do tego nurtu należą teą „Sokół woła przepiórkę”, „Lasu opisanie z historii” i cztery wiersze poświęcone Łodzi. Nie unika w nich Wilmański intymnego komentarza. Wyjaśnia to w wierszu kończącym tomik: Przecież ta fraza poszarpana / jak moje noce / tylko moje”. Dlatego tomik ten czyta się jak spowiedź, poruszającą tym bardziej, że dokonaną na przełomie młodości.
 
Jerzy Katarasiński
"Dziennik Łódzki"
 
 
 
 
 
 
ID-002564.doc
 
1997-09-10
Łódzki adres
 
Jerzy Wilmański: Pożegnanie karnawału. Wybór wierszy. Wydawnictwo Łódzkie Obrót rzeczy, bieg czasu: autorzy, których pamiętamy debiutanckie strofy i pierwsze zachłyśnięcia poezją wydają dziś wybory wierszy… Pożegnanie karnawału to nowa, chociaż złożona z dawnych tomików książka Jerzego Wilmańskiego. Poety z Łodzi i satyryka ze „Szpilek”. Miejsce zamieszkania jest w tym przypadku ważne. Wilmański wcześnie zdał sobie sprawę z tego, że czytelnika interesuje nie tylko sama poezja, lecz jej adres. Dlatego w utworach, jakie weszły w skład Pożegnania z karnawałem odnaleźć można obrazy miasta; nazwy kawiarni i parków, ulic i fabryk. Wilmański jest poetą czyniącym z łódzkich realiów temat liryczny:
Zupełnie niespodzianie o godzinie siódmej wieczór jakiegoś maja czy grudnia bezszelestnie nadjechał od strony parku Wenecja czarny Mercedes nocy.
Pejzaż wielkomiejski czy jak kto woli – wielkoprzemysłowy tym wyraziściej kontrastuje z klimatem tej poezji. Będącej niczym innym, jak obroną prywatności, obroną człowieczych uczuć:
Moja dziwna niedobra miłość rozgrudniła się, rozśnieżyła …późną nocą, w białe południe Pisze listy na szybach grudnia.
Z pragnienia komunikatywności, utrwalania przeżywanych wspólnie wydarzeń wywodzi się ten nurt poezji Wilmańskiego, który zaciekawia najbardziej: jest to stop liryki i satyry. Operowanie drwiną i sarkazmem pozwala autorowi na zabieranie głosu w kwestiach ważnych. Wilmański (debiutujący w okolicach października 1956 r.) jest wierny dokonanym wówczas wyborom. Nie wypiera się przeszłości. Nie uważa tamtych dni za „hańbę domową”.
Dziś nie boimy się własnych wspomnień To więcej niż wówczas można było przeczuć.
Racjonalizm, sceptycyzm umożliwiają mu odnalezienie się w świecie podziałów i nagonek. Poczucie humoru – zawsze spokrewnione ze zdrowym rozsądkiem – przynosi w efekcie utwory satyryczne tak udane jak „Notatka z bajki Andersena” czy „Notatka z wieczoru autorskiego”. Z tą gniewną, niemal pamfletową tonacją sąsiadują w wyborze miniatury poetyckie o wielkiej urodzie:
Czy warto po latach wziąć w ramiona tamten deszcz
Jak widać z przytoczonych przykładów – wybór wierszy Wilmańskiego nie potrafi znudzić czytelnika. Są to bowiem wiersze tak różnorodne jak współczesne życie.
 
F.Z.K.
„Szpilki”
 
 
 
 
 
 
ID-002565.doc
 
2002-MM-DD
Podszepty Duchów Piotrkowskiej
 
Twarda, lakierowana okładka, a na niej, jak z mgły, ukazujące się fragmenty secesyjnej kamienicy, gazowe latarnie i twarze. Ta niewyrazistość zachęca do rozpoznania. Jagosz, profesor Skwarczyńska, Tuwim, Borejsza, Zelwer, Reymont. To Duchy Piotrkowskiej Jerzego Wilmańskiego. Marginesy kartek powtarzają pointylistyczne powidoki architektury domów.
Może zdziwienie rodzi ten bordowo-rudawy kolor? Liternictwo zlewa się z grafiką marginesów. A przecież Jerzy Wilmański wiersz poświęcony duchom Piotrkowskiej kończy słowami:
„Każde otwarcie powiek jest jak trzask migawki
I dagerotyp – zda się – coraz bardziej szary.”
Szary! Ale przecież, powie ktoś, sepiowane zdjęcia taką miały barwę, taki odcień. Niechaj i tak będzie. Ważne, że książka, która jest przecież także przedmiotem estetycznym, już w dotyku cieszy, już w oglądzie zachęca.
Jerzy Wilmański przywołuje duchy zbiorowo i indywidualnie. Do grupy pierwszej należą refleksje o dziejach teatru łódzkiego, środowiska artystyczno-dziennikarskiego początku XX wieku, rozważania o kolekcji najważniejszych książek stulecia o tematyce łódzkiej. Także zbiorowo kłaniają się nam Ci, których powojenne losy przywiodły do Łodzi w oczekiwaniu na odbudowę stolicy. Dla przypomnienia dziejów miasta te rozdziały duchów kolektywnych odgrywają istotną rolę. Bo nigdy dość przypomnienia, że: Aleksander Zelwerowicz, że Józef Roth, że Izrael Rabon, że Leon Schiller, Józef Węgrzyn, Jacek Woszczerowicz, itd., itd.
Wywodzące się z tonacji dobrego felietonu lub nawet znakomitej przykominkowej gawędy rozdziały, przywołujące postacie indywidualne, przynoszą inną radość czytania. Nie tu miejsce, by zdradzać, dlaczego Julian Tuwim odebrał Nagrodę Literacką m. Łodzi w 1928 r., a po dyplom zgłosiła się jego matka.
Dlaczego radość Reymonta z otrzymania Literackiej Nagrody Nobla współbrzmiała z tonacja życiowego smutku?
Mijają dni, mijają lata a kolejne pokolenia zaśmiewają się z fraszek Jana Sztaudyngera. A przecież mistrz wydał sławetne Piórka mieszkając w Łodzi. Czy był tylko fraszkopisem? Jak ważne w jego twórczości są wiersze liryczne, zajmowanie się teatrem lalek, germanistyką. Jerzy Wilmański przytacza wspomnienia Anny Sztaudynger-Kaliszewicz o ojcu.
Także kolaż wspomnień komponuje „Stefanii Skwarczyńskiej portret wielokrotny”. O tej wybitnej uczonej i wspaniałym Człowieku opowiadają m.in. Ola Watowa, Wanda Lipiec, Stanisław Kaszyński, Henryk Pustkowski.
Swoje widziałem – Jerzego mnie dobogaciło – rzec mogę. Bo miałem szczęście pisać pracę magisterską pod okiem kochanej Pani Profesor. Bo miałem szczęście zrobić parę programów o Janie Sztaudyngerze. Z rękami przy szwach wysłuchałem rad mistrza Mieczysława Jagoszewskiego, poprzedzonych dobrotliwym: panie kolego. A zasada Jagosza, którą przytacza Jerzy Wilmański, ze „kiedy mi się cos nie podoba, nie piszę o tym wcale…” niejednokrotnie mi się przydała, choć mnie nosiło. A nosiło mnie często (lecz w inny sposób) z Andrzejem Grunem, bohaterem jednego z rozdziałów Duchów Piotrkowskiej. Lżej z nim było chmurami wędrować przez literaturę, plastykę oraz świata oglądanie. Skąd ten ton osobisty? Bo przecież – to jakby było wczoraj…
Cienka granica między „teraz” a czasem przeszłym. Twarze oddalają się w mgłę. Jerzy Wilmański radzi wsłuchać się w rozmowy duchów, bo „oni mówią także do nas, żyjących (…) bo to są dobre duchy tego miasta.”
Jest ich o wiele więcej. Dlatego jestem przekonany, że pierwsza książka wznowionego Wydawnictwa Łódzkiego pt. Duchy Piotrkowskiej jest pierwszym tomem serii na ten temat. Bo jak nie, to te duchy wykręcą niezły numer: tak nam pomerdają w głowach, że będziemy żyli w przekonaniu, że ktoś inny obraz tego miasta stworzył…
 
Piotr Słowikowski
„Kalejdoskop”
 
 
 
 
 
 
 
Opracowała Helena Ochocka
Jerzy Wilmański - Dziennikarz, literat
Biografia
Ex libris
Karykatury
Książki
Czasopisma
Recenzje
Reportaże
Twórca o sobie
Zdjęcia